Zeszyty lektur znane są od bardzo dawna; kiedyś były nawet obowiązkowe. W takich zeszytach robiliśmy notatki nt. lektur lub streszczaliśmy tekst. Niektórzy coś rysowali. Nieraz były pięknie prowadzone; jedna strona przeznaczona była na jedną lekturę... Albo wybierano inne sposoby.
Lekturowniki to specjalne zeszyty przeznaczone na omówienie tylko jednego tekstu, np. powieści. Taki zeszyt ma okładkę zaprojektowaną przez samego ucznia; na stronie tytułowej widnieją dane autora lekturownika. Dalej notuje się tytuł książki i nazwisko autora, a potem - to, co nauczyciel chce omówić lub czego chce nauczyć, a więc można zająć się systematyką literacką, podać informacje o świecie przedstawionym, wykonać ilustrację zgodną z treścią (np. obrazek przedstawiający miejsce akcji, zgodny z opisem; portret głównego bohatera na podstawie charakterystyki z tekstu itd.). Można wprowadzić notkę biograficzną jako krótką formę wypowiedzi lub napisać opowiadanie odtwórcze. Możliwości jest wiele.
Moi uczniowie z klas szóstych zrobili (na lekcjach, w czasie nauki stacjonarnej) lekturowniki dot. Hobbita J.R.R. Tolkiena (czasem coś trzeba było dokończyć w domu). Powstały piękne prace z efektownymi okładkami. W grudniu 2020 r., kiedy uczyliśmy się zdalnie, zadałam lekturę do samodzielnego opracowania w formie lekturownika - Antka B. Prusa. Oczywiście nowela ta widnieje w spisie lektur, podanym na początku roku szkolnego, jako lektura do samodzieolnego opracowania. Uczniowie otrzymali wytyczne, co powinno się w ich lekturowniku znaleźć. Twórcza aktywność młodzieży szkolnej jest niewiarygodna!
Dodam jeszcze, że lekturowniki nt. Hobbita zostały nazwane... hobbitownikami, zaś dot. Antka - antkownikami. Dzieci mają inwencję! :)
Wiem, że wielu nauczycieli wprowadziło już tę formę pracy do swoich klas. Zachęcam tych, którzy jeszcze nie znali lekturownika oraz tych, którzy mają jakieś obawy .
Post scriptum: Nie ingerowałam czerwonym długopisem, ale pokazywałam miejsca, które powinny zostać przez właściciela danego lekturownika poprawione.